Pomysł na ten chleb pochodzi ze styczniowej piekarni Amber. W weekend wypieku byłam świeżo po wypadku, więc nie mogłam się przyłączyć. Jednak wybór Amber był na tyle intrygujący, że czekałam z wypiekiem do momentu lepszej sprawności. Sposób wykonania mocno zmieniłam i dostosowałam do swoich warunków. Oryginalny przepis znajdziecie w książce Emmanuela Hadjiandreou "How to Make Bread". A tutaj możecie zobaczyć jego sposób zagniatania ciasta chlebowego.
Składniki:
360 g mąki pszennej
3 łyżki siemienia lnianego (dałam złociste; tego dodatku nie ma w oryginalnym przepisie)
łyżeczka soli
160 g startych buraków (tarłam na tarce o grubych oczkach)
220 g aktywnego zakwasu
200 g ciepłej wody
łyżka oliwy
- W misce wymieszać mąkę i sól.
- W większej misce wymieszać zakwas, oliwę i wodę.
- Do mokrych składników dodać suche i wymieszać razem do połączenia.
- Dodać starte buraki oraz siemię lniane i wymieszać. Odstawić na 10 minut.
- Potem zagniatać ciasto (ja to robiłam drewnianą łyżką) przez 10 sekund i zostawiać na 10 minut. Powtórzyć ten proces 4 razy. W ten sposób buraki wmieszają się w ciasto.
- Przykryć miskę z ciastem i zostawić na kilka godzin w ciepłym miejscu.
- Przełożyć ciasto do formy i odstawić na ok. godzinę.
- Kiedy chleb jest dobrze wyrośnięty, nagrzać piekarnik do 220 stopni C, a pod kratkę, na której będzie się piekł wstawić naczynie z filiżanką wody. Wstawić chleb do piekarnika. Dolać więcej wody, aby utworzyło się więcej pary i obniżyć temperaturę do 200 st. C. Ja ominęłam krok z parą z obawy.
- Piekłam chleb przez 1,5 godziny w keksówce - postukany od spodu wydał głuchy dźwięk. Jeśli utworzycie bochenek, który jest niższy niż ciasto w keksówce, pieczenie zajmie Wam pewnie ok. 40 minut.
- Studzić na kratce.
-----
Podobne:
Chleb Żyrafa na zakwasie |
Chleb z dynią na zakwasie |
Chleb marchwiowy na zakwasie |
Pisałam wczoraj, że czytam coraz więcej i przerzuciłam się na łatwiejszą literaturę. Za sprawą recenzji Pani Kowalskiej przez 2 dni zaangażowałam się w historię Moniki, nauczycielki j. polskiego z kilkuletni stażem i Jarka, prawie czterdziestoletniego byłego chirurga, a obecnie "wolnego ptaka" malującego różne obiekty na zamówienie. Mowa oczywiście o trylogii "Łatwopalni" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej. Składają się na nią tomy: "Łatwopalni", "Przebudzenie" i "Wybaczenie".
W tomie pierwszym poznajemy głównych bohaterów: Monikę, Jarka, Sylwię i Marcina, Grzegorza i Roksanę oraz Berniego.
Większość akcji rozgrywa się w małym miasteczku pod Wałbrzychem, gdzie mieszka Monika z matką, od których pokój wynajmuje Jarek, który przez tydzień poprowadzi w szkole Moniki zajęcia z pierwszej pomocy, a przy okazji wykona na zamówienie kilka obrazów okolicy. Z czasem między między nimi rodzi się uczucie i namiętność, ale - jak to zwykle bywa - nie będzie to prosta historia, bo oboje mają za sobą związki i swoje tragedie, które muszą jakoś poukładać. Pomagać lub przeszkadzać im będą im w tym: Sylwia, fryzjerka i przyjaciółka Moniki oraz żona alkoholika Marcina; Grzegorz, syn właściciela przedsiębiorstwa, w którym pracuje większość mieszkańców miasteczka i pierwsza miłość Moniki oraz Roksana, żona Grzegorza. Jest też Bernie, przyjaciel Jarka, również motocyklista, ale też "złota rączka" od remontów. Z kolejnymi tomami poznajemy też policjantkę Dorotę oraz Łukasza, który żyje na granicy dobra i zła.
Wszystkie części niesamowicie wciągają, dzięki ładnie skonstruowanej akcji i przeplataniu się losów głównych bohaterów. Mnie najbardziej podobała się ostatnia część, w której Autorka skupiła się na Grzegorzu, Sylwii, Bernie'im i Dorocie. Będzie też kilku nowych bohaterów.
W całej serii nie brakuje wątków erotycznych. Pojawiają się też akcje kryminalne.
Jeśli macie czas i chcecie trochę odreagować, czytajcie "Łatwopalnych".
Pięknie wyrośnięty bochenek chleba. Z burakami musi smakować pysznie.
OdpowiedzUsuńJutro się okaże, jak smakuje :) Już nie mogę się doczekać śniadania ;)
UsuńPomysł na chleb -świetny, mało spotykany; wypróbuję w tygodniu;
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o lektury... teraz czytam rzeczy okrutne, wkrótce o nich opowiem na blogu...
Cieszę się, że "Łatwopalni" spodobali Ci się, myślę, że wkrótce będą za nami również "Zakręty losu" ;)
Ja już marzę o literaturze wyższych lotów. Taka luźna jest dla mnie dobra na moment, dla poprawy humoru lub czytelniczych statystyk ;)
Usuń... kolejny raz robiłam dziś Twoją szarlotkę na spodzie z jaglanej kaszy :) za każdym razem wychodzi mi nieco inna, zobaczymy jutro, jak będzie smakowała :)
OdpowiedzUsuńJa na razie odrzucam cukier i słodkości. Tylko w niedziele będę sobie pozwalać na jakiś dżemik. Do Wielkanocy mam nadzieję wytrzymać, choć zdjęcia blogerów kuszą niesamowicie ;)
UsuńTeż mam postanowienie wielkopostne, kaszkę posłodziłam odrobiną miodu :)
UsuńMoi panowie trudno radzą sobie z cukrowym postem.
Ach, ci mężczyźni ;)
UsuńW czasie Adwentu czy Wielkiego Postu mam kłopot z miodem - nie wiem, czy traktować go jako słodziwo czy może jednak jak coś, co zawiera mnóstwo składników odżywczych i stanowi skuteczną profilaktykę w przeziębieniach czy alergii.
Ale fajny !!!! łaciaty!! Dopiero teraz go wypatrzyłam. Smaczny był ??
OdpowiedzUsuńSmaczny :)
Usuń