I pomyśleć, że kiedyś nie znosiłam robienia pierogów 😉 Zazwyczaj moja rola ograniczała się do wałkowania placków, ale i to robiłam wyłącznie okazjonalnie. Teraz też nie przepadam za tą czynnością, ale udało mi się odnaleźć smaki, które mi odpowiadają i dla nich warto od czasu do czasu się przemęczyć.
Składniki (na 45-50 pierogów):
Ciasto
250 g jasnej mąki orkiszowej
250 g razowej mąki orkiszowej
pół łyżeczki soli
300 ml gorącej wody
Farsz
6 dużych ugotowanych ziemniaków
300 g przegotowanych grzybów (u mnie to pecłonki/gąski)
średnia cebula
sól
pieprz
szczypta tymianku
olej do smażenia
- Cebulę pokroić w drobną kostkę i zeszklić na rozgrzanym oleju.
- Ziemniaki zmielić.
- Przegotowane grzyby rozdrobnić.
- Cebulę, ziemniaki i grzyby połączyć ze sobą. Doprawić do smaku solą, pieprzem i tymiankiem.
- Mąki orkiszowe wymieszać z solą.
- Wyrabiać ciasto, stopniowo dolewając gorącą wodę. Uważać, by się nie poparzyć! Ciasto po wyrobieniu powinno być elastyczne.
- Ciasto podzielić na 4 części. Każdą rozwałkować na cienki (2 mm) placek na blacie oprószonym mąką. Nie należy sypać zbyt dużo mąki, bo pierogi nie będą chciały się lepić. Lepiej podsypywać mąkę stopniowo.
- Wykrawać kubkiem koliste placki. Ja - wzorem Mamy - najpierw zużywam ciasto do zrobienia wszystkich możliwych placków, a dopiero potem biorę się za lepienie pierogów. Placki można kłaść jeden na drugim na kilku stertach, by nie obsychały.
- Ścinki ciasta połączyć i wyrobić na gładkie ciasto, by je ponownie rozwałkować i wykroić placki.
- Przygotować miseczkę z przegotowaną wodą i pędzelkiem.
- Na środku każdego placka kłaść łyżką farsz, posmarować wodą brzegi placka, składać ciasto i zaklejać brzegi dowolną techniką.
- Pierogi gotować partiami w osolonym wrzątku. Od momentu wypłynięcia na wierzch ok. 2-3 minut.
- Wyjąć pierogi na durszlak i polać zimną przegotowaną lub przefiltrowaną wodą.
- Przełożyć na talerz, by ostygły, a potem na kolejny talerz, dbając o to, by się nie zdeformowały.
- Podawać np. z zeszkloną cebulką.
"Niewinność" to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Deana Koontza. Przyznaję, że po okładce spodziewałam się czegoś innego. Treść była dla mnie totalnym zaskoczeniem.
Addison urodził się z bardzo zdeformowanym ciałem, przez co akuszerka chciała pozbawić go życia zaraz po jego przyjściu na świat. Matka jednak zdecydowała się go wychować. W wieku 8 lat zostaje jednak wyrzucony z domu, a wkrótce matka popełnia samobójstwo. Przed śmiercią matka ostrzegła syna, by osłaniał twarz i ręce, a w szczególności oczy, bo jego wzrok mógł spowodować takie emocje człowieka, że ten z miejsca by go zabił.
Wiedziony instynktem Addison trafia do wielkiego miasta, w którym przed podpaleniem przez wyrostków chroni go podobny do niego zniekształcony człowiek. Od tej pory Addison nazywa go Ojcem. Dzięki niemu chłopiec zyskuje dom w opuszczonym podziemnym schronie przeciwatomowym. Wychodzą po jedzenie i inne potrzebne rzeczy wyłącznie pod osłoną nocy lub deszczowe dni.
Po 12 latach Ojciec zostaje zamordowany i chłopak musi radzić sobie sam. W wieku 26 lat poznaje 18-letnią Gwyneth i od tej pory jego życie się zmienia i nabiera tempa. Gwyneth też stroni od ludzi, a w dodatku musi się chronić przed człowiekiem, który zabił jej ojca.
W książce wątki "współczesne" przeplatają się ze wspomnieniami Addisona i Gwyneth. Pojawia się też wątek Mglistych i Przezroczystych, co trochę przypomina mi trylogię Haruki Murakamiego "1Q84".
Przyznaję, że książka wciąż budzi we mnie mieszane uczucia. Jest przepełniona ludzką nienawiścią i zepsuciem. Czytałam ją, by zrozumieć, skąd tytuł "Niewinność". Wciąż nie do końca jestem przekonana.
grudniowe szaleństwo |
X, XI, XII |
Książek Deana Koontza przeczytałam dość sporo. Polecam "Fałszywa pamięć" czytałam ją trzykrotnie. Opis tej, którą czytałaś nie przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuńCo do pierogów to chętnie wypróbuję przepis na ciasto. A czy owocowy farsz będzie pasował?
Ciasto jest obojętne w smaku, więc jak najbardziej owoce będą pasowały. Poćwicz wcześniej mięśnie u rąk, bo wałkowanie ciasta razowego do łatwych i szybkich nie należy ;)
UsuńDziękuję za polecenie książki. Chętnie skorzystam, by poznać lepiej tego pisarza.
Pierogów z ziemniakami nigdy nie jadłam, muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńPS Murakami ma na imię Haruki, jego żona to Yoko :)
Pierogów ruskich też nie jadłaś?
UsuńDziękuję za zwrócenie uwagi na imię. Nie wiem, skąd mi przyszło do głowy imię jego żony ;) Chyba zmęczenie przedświąteczne ;)
Nie znam jeszcze książek autora, ale też jakoś specjalnie o to nie zabiegam.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony to tak znane nazwisko, że wypadałoby poznać choć jeden tytuł... niekoniecznie ten.
Chyba źle trafiłam jak na początek znajomości z Koontzem. Zamierzam przeczytać książkę polecaną wyżej przez Paulinę.
Usuń