Ostatnie sprzątanie pozwoliło przygotować naprawdę ciekawy makaron z sosem na piwie, a dziś ugotować rozgrzewającą zupę w białym kolorze. Aby talerz nie był nudny (je się przecież również oczami), dodałam grzanki z czerstwego pieczywa, którego już nie dało się użyć na kanapki. Zupie dodały koloru i smaku. Sprawiły też, że całość była jeszcze bardziej sycąca, choć nie wykorzystałam w niej ani odrobiny białka i tłuszczu zwierzęcego. Atutem jest tu też krótki czas przygotowania całego dania.
Składniki (na 3 porcje):
2 spore ziemniaki
2 pietruszki
kawałek selera
duża cebula
3 ząbki czosnku
sól
biały pieprz
3 kromki czerstwego pieczywa
olej do smażenia
- Warzywa obrać i pokroić w grubą kostkę.
- W garnku o grubym dnie rozgrzać dwie łyżki oleju. Wrzucić ziemniaki, seler i pietruszkę. Obsmażyć, ale nie dopuścić do zrumienienia.
- Do warzyw dodać cebulę i czosnek. Wymieszać.
- Gdy w kuchni poczujecie zapach podgrzewanej cebuli i czosnku, wlać wodę. Powinno być jej tyle, by warzywa były całkowicie zanurzone.
- Całość zagotować, a potem zmniejszyć moc palnika i gotować jeszcze do miękkości warzyw.
- Warzywa zblenderować oraz doprawić do smaku solą i białym pieprzem. Jeśli zupa wydaje się zbyt gęsta, dodać odpowiednią ilość wrzątku.
- Na patelni rozgrzać 2 łyżki oleju.
- Kromki czerstwego chleba pokroić na kawałki i obsmażyć na patelni z obu stron.
- Zupę podawać z grzankami.
Przygotowywanie białej zupy-krem sprzyjało lekturze "Świątecznej kafejki" Amandy Prowse.
W książce poznajemy Beę w momencie śmierci jej męża, Petera. Po stracie męża 53-letnia kobieta ucieka w pracę, by nie myśleć o wielkiej stracie i pustce w swoim życiu. Jednak samotnie spędzane wieczory powodują, że wspomina przeszłość. Dowiadujemy się zatem, że Bea mieszkająca obecnie w Sydney została w młodości wyrzucona z domu przez rodziców (ojciec pastor) ze względu na jej nieślubną ciążę. Dziewczyna zdecydowała się urodzić syna Wyatta i wyjechać z Anglii na drugi koniec świata.
Bea wspomina też poznanie swojego męża, gdy w odważny sposób szukała u niego pracy. Peter nie tylko zdecydował się z nią pracować, ale też spędzić z nią resztę życia, mimo że był zatwardziałym kawalerem (miał wtedy prawie 50 lat). Bea przypomina sobie różne miejsca zamieszkania i szukanie przez małżonków sposobu na życie.
Autorka podejmuje w swej książce kilka życiowych problemów starych jak świat: relacja matka - dorosły żonaty syn, relacja teściowa - niepracująca synowa, relacja wymagający rodzice - nierozumiane dziecko, relacja szkoła - uczeń, wychowanie własnego dziecka a wychowanie wnuczki, dialog rodziców z dzieckiem, dialog babci z wnuczką, zauroczenie kolegą z pracy. Dzięki tym tematom książka nie jest pustym babskim czytadłem.
Tytuł książki to jednocześnie nazwa kawiarni w Edynburgu (Szkocja). Osoba ją prowadząca (Alex) zainicjowała forum w internecie dla właścicieli rozmaitych kawiarń i restauracji w różnych miejscach na świecie. Do tej społeczności Bea zostaje zaproszona jako właścicielka kawiarni przy Reservoir Street w zasobnej dzielnicy Surry Hills w Sydney. Zaproszenie otrzymuje listem tradycyjnym od Alex, osoby równie samotnej od kilku lat. Wkrótce zaczynają się wymieniać e-mailami. Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia nastrajają Beę do dalekiej podróży do Edynburga i przeszłości, którą Bea starała się wyrzucić z pamięci. Zabiera ze sobą wnuczkę Florę, która zostaje zawieszona w szkole i z którą rodzice nie potrafią się porozumieć (głównie matka), więc proszą o pomoc Beę.
Polecam!
zamknięcie |
Mmm pychotka!:)
OdpowiedzUsuńhttps://jaglusia.wordpress.com/2017/01/08/tarta-na-spodzie-z-kaszy-jaglanej-z-lososiem-porem-i-camembertem/