Przeszukiwanie lodówki poskutkowało ostatnio znalezieniem resztek gotowanej kaszy i ziemniaków, z których planowałam zrobić kluski śląskie lub kopytka, a w końcu wyszły szybkie i smaczne kotlety bezglutenowe. Do nich sałatka ogórkowa z chili i obiad gotowy :)
Składniki (na ok. 6-7 kotletów):
Placki
ok. 2 łyżek gotowanej kaszy gryczanej (u mnie nieprażonej)
ok. 4 ugotowanych i rozgniecionych ziemniaków
ok. 100 g serka naturalnego
sól
pieprz
suszony majeranek
olej do smażenia
Panierka
jajko
2 łyżki mąki z ciecierzycy
- Ziemniaki, kaszę i serek wymieszać ze sobą.
- Doprawić do smaku solą, pieprzem i majerankiem.
- Rozbełtać jajko.
- Mąkę wysypać na talerzyk.
- Na patelni rozgrzać olej.
- Kotlety formować mokrymi rękoma, obtaczać w roztrzepanym jajku, a następnie w mące z ciecierzycy.
- Smażyć z obu stron na mocnym palniku.
Do lektury "Kwietniowego śniegu" Rosamunde Pilcher skusiła mnie bardzo zimowa okładka.
Po śmierci ojca Karolina, jej brat Jody i macocha Diana wyjechali z greckiej wyspy i zamieszkali w wielkim londyńskim domu Diany, która wkrótce wyszła powtórnie za mąż, za Shauna.
W książce poznajemy 20-letnią Karolinę, która za półtora tygodnia ma wyjść za Hugh, brata swej macochy. Na tydzień przed próbą generalną ślubu Karolina pożycza samochód od dawnego znajomego i jedzie z 11-letnim Jodym, by spotkać się w Szkocji ze starszym bratem Angusem, hipisem błąkającym się po świecie.To ostatnia deska ratunku dla Jodyego, który ma wyjechać z Dianą Shaunem do Kanady, co nie bardzo przypadło mu do gustu.
W drodze do hotelu, w którym pracuje Angus spotyka ich zamieć śnieżna i lądują w rowie przed murem sporej posiadłości. Światło w oknie popycha Karolinę, by szukać pomocy w wielkim domu. W ten sposób rodzeństwo poznaje Olivera, która przyjechał do Szkocji z Londynu, by załatwić wszelkie sprawy majątkowe po śmierci brata. Zbiegiem różnych okoliczności Karolina i Jody zostają na kilka dni w posiadłości Olivera...
Książka jest przyjemnym przerywnikiem i sposobem na spędzenie czasu w domu, gdy na zewnątrz smog. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że autorka kończyła ją w pośpiechu - zakończenie całej historii mieści się na kilku tylko stronach, tak jak opis kąpieli i sprzątania pokoju na początku książki. Czepnę się też drobiazgów, które powinny być wychwycone przez pierwszych nieformalnych czytelników czy redaktorów - zobaczenie Księżyca w nowiu nocą jest niemożliwe ("widać" go na niebie w ciągu dnia), nierealne wydaje się też stopnienie 10 cali śniegu w ciągu jednego dnia. I raczej nikt nie wyprowadza krów na popas w dniu stopnienia śniegu - co one miałyby wtedy jeść? ;)
Ale poza tym zgrabna historia i relaks na kilka godzin.
biały |
Miesiąc |
Będą idealne na wegetariański obiad. :)
OdpowiedzUsuńhttps://jaglusia.wordpress.com/
To prawda :)
UsuńJa tę książkę od kilku lat mam w domu, ale odstrasza mnie drobna czcionka.
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie tymi uwagami dotyczącymi, w zasadzie mało istotnych, szczegółów.
Może to i szczegóły, ale mnie denerwowały. Nie znoszę zaniedbania logiki i takie detale mnie rażą, a wręcz wybijają z akcji.
UsuńJeśli masz lepsze lektury, śmiało po nie sięgaj, bo ta książka nie jest warta ślęczenia z lupą.