niedziela, 29 stycznia 2017

Kotlety ziemniaczano-gryczano-serowe i "Kwietniowy śnieg"

Przeszukiwanie lodówki poskutkowało ostatnio znalezieniem resztek gotowanej kaszy i ziemniaków, z których planowałam zrobić kluski śląskie lub kopytka, a w końcu wyszły szybkie i smaczne kotlety bezglutenowe. Do nich sałatka ogórkowa z chili i obiad gotowy :)




Składniki (na ok. 6-7 kotletów):

Placki

ok. 2 łyżek gotowanej kaszy gryczanej (u mnie nieprażonej)
ok. 4 ugotowanych i rozgniecionych ziemniaków
ok. 100 g serka naturalnego
sól
pieprz
suszony majeranek
olej do smażenia

Panierka
jajko
2 łyżki mąki z ciecierzycy

  1. Ziemniaki, kaszę i serek wymieszać ze sobą.
  2. Doprawić do smaku solą, pieprzem i majerankiem.
  3. Rozbełtać jajko.
  4. Mąkę wysypać na talerzyk.
  5. Na patelni rozgrzać olej.
  6. Kotlety formować mokrymi rękoma, obtaczać w roztrzepanym jajku, a następnie w mące z ciecierzycy.
  7. Smażyć z obu stron na mocnym palniku.



Dania z resztek


Do lektury "Kwietniowego śniegu" Rosamunde Pilcher skusiła mnie bardzo zimowa okładka.

Po śmierci ojca Karolina, jej brat Jody i macocha Diana wyjechali z greckiej wyspy i zamieszkali w wielkim londyńskim domu Diany, która wkrótce wyszła powtórnie za mąż, za Shauna.
W książce poznajemy 20-letnią Karolinę, która za półtora tygodnia ma wyjść za Hugh, brata swej macochy. Na tydzień przed próbą generalną ślubu Karolina pożycza samochód od dawnego znajomego i jedzie z 11-letnim Jodym, by spotkać się w Szkocji ze starszym bratem Angusem, hipisem błąkającym się po świecie.To ostatnia deska ratunku dla Jodyego, który ma wyjechać z Dianą Shaunem do Kanady, co nie bardzo przypadło mu do gustu.
W drodze do hotelu, w którym pracuje Angus spotyka ich zamieć śnieżna i lądują w rowie przed murem sporej posiadłości. Światło w oknie popycha Karolinę, by szukać pomocy w wielkim domu. W ten sposób rodzeństwo poznaje Olivera, która przyjechał do Szkocji z Londynu, by załatwić wszelkie sprawy majątkowe po śmierci brata. Zbiegiem różnych okoliczności Karolina i Jody zostają na kilka dni w posiadłości Olivera...

Książka jest przyjemnym przerywnikiem i sposobem na spędzenie czasu w domu, gdy na zewnątrz smog. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że autorka kończyła ją w pośpiechu - zakończenie całej historii mieści się na kilku tylko stronach, tak jak opis kąpieli i sprzątania pokoju na początku książki. Czepnę się też drobiazgów, które powinny być wychwycone przez pierwszych nieformalnych czytelników czy redaktorów - zobaczenie Księżyca w nowiu nocą jest niemożliwe ("widać" go na niebie w ciągu dnia), nierealne wydaje się też stopnienie 10 cali śniegu w ciągu jednego dnia. I raczej nikt nie wyprowadza krów na popas w dniu stopnienia śniegu - co one miałyby wtedy jeść? ;)
Ale poza tym zgrabna historia i relaks na kilka godzin.


biały
http://biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/p/cztery-pory-roku-2017.html
Wyzwanie czytelnicze 2017 | Wiedźmowa głowologia
Miesiąc



4 komentarze:

  1. Będą idealne na wegetariański obiad. :)
    https://jaglusia.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tę książkę od kilku lat mam w domu, ale odstrasza mnie drobna czcionka.
    Rozbawiłaś mnie tymi uwagami dotyczącymi, w zasadzie mało istotnych, szczegółów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i szczegóły, ale mnie denerwowały. Nie znoszę zaniedbania logiki i takie detale mnie rażą, a wręcz wybijają z akcji.
      Jeśli masz lepsze lektury, śmiało po nie sięgaj, bo ta książka nie jest warta ślęczenia z lupą.

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.