Drożdżowe rolady czy włoskie stromboli z różnymi dodatkami w środku to pomysł na gotową kanapkę do pracy następnego dnia, a jednocześnie świetny sposób na wyczyszczenie lodówki z różnych resztek. Piekłam ją z mąk orkiszowych, które ostatnio są podstawą moich wypieków.
Składniki:
Ciasto
42 g świeżych drożdży
pół łyżeczki cukru
300 g jasnej mąki orkiszowej
200 g razowej mąki orkiszowej
łyżeczka soli
ok. 350 ml ciepłej wody
4-5 łyżek dobrej oliwy
Dodatki
salami
polędwica lub szynka
ser dojrzewający np. grana padano
dwie garści rozmrożonej fasolki szparagowej
łyżeczek suszonego majeranku
czosnek granulowany
jajko
łyżka sezamu
- Drożdże rozpuścić w 100 ml ciepłej wody. Dodać do nich cukier i wymieszać. Odstawić.
- W misce wymieszać mąki z solą.
- Dodać do mąki drożdże, gdy te zaczną rosnąć.
- Wymieszać łyżką, dodając stopniowo wodę (na początek ok. 100 ml). Odczekać ok. 2 minut.
- Zacząć wyrabiać ciasto ręką, dolewając ok. 2 łyżek oliwy i ewentualnie dolewając wodę.
- Gdy ciasto osiągnie jednolitą konsystencję, polać je resztą oliwy, uformować w kulę i zostawić pod przykryciem (pod wilgotną ściereczką) do wyrośnięcia.
- Wyrastanie zajmie ok. pół godziny. Po tym czasie rozwałkować ciasto na kształt prostokąta o grubości ok. 5-7 mm.
- Ciasto posypać suszonym majerankiem i czosnkiem.
- Na placku ułożyć plastry salami, wędliny, sera i fasolki (patrz zdjęcie obok).
- Zwinąć całość w ścisłą roladę, podwijając końce pod spód. Ułożyć na złączeniu ciasta i odstawić na kwadrans do ponownego wyrośnięcia.
- Posmarować wierzch rolady rozbełtanym jajkiem i posypać sezamem.
- Piec w temp. 190 stopni 45-50 minut.
Na książkę "Nic nie trwa wiecznie" Sidneya Sheldona natknęłam się przez przypadek poszukując książki Maureen Lee o tym samym tytule. Książka Sheldona miała bardzo dobre opinie, więc postanowiłam ją przeczytać.
Wczoraj otworzyłam ją przez przypadek (znów), bo zaplanowałam inną lekturę na weekend. I jak otworzyłam, tak doczytałam do końca, bo książka bardzo wciąga.
Trzy świeżo upieczone lekarki (Paige, Kat i Honey) poznają się w okręgowym szpitalu w San Francisco i postanawiają razem wynajmować apartament. Rzadko mają możliwość spotkania się i porozmawiania, bo praca w szpitalu jest wycieńczająca, a długie (nawet 36-godzinne) dyżury męczące.
Każda z kobiet ma za sobą osobiste kłopoty, które wpłynęły na podjęcie studiów medycznych. Trafiają do szpitala, gdzie lekarzami są mężczyźni, a kobiety pełnią role pielęgniarek. Stąd muszą przewalczyć dotychczasowe stanowisko kolegów i koleżanek. Mają dobre układy z dyrektorem szpitala, choć ten nie należy do pobłażliwych pracodawców. Mimo wszystko ma do nich szacunek i wpaja zasady panujące w szpitalu (szczególnie solidarność koleżeńską).
Książka rozpoczyna się od procesu Paige, która zostaje oskarżona o zabójstwo pacjenta. Wszystko wydaje się świadczyć przeciw niej: motyw (milion dolarów w spadku), wcześniejsze planowanie drogiej wycieczki do Europy, opinie i podsłuchane rozmowy kolegów i uprzedzenia pielęgniarek. Czy jej obrońcy uda się przekonać sąd, że dokonując eutanazji, Paige kierowała się litością w stosunku do śmiertelnie chorego? Czytelnik dowie się tego dopiero po przeczytaniu wcześniejszej historii.
Jak pisałam wcześniej, książka mnie niesamowicie wciągnęła, choć nie znam się na sztuce lekarskiej, a autor sporo o niej pisze. Interesujące są pobudki bohaterów do walczenia o życie swoich pacjentów i godzenia własnych interesów.
Z przyjemnością przeczytam inne powieści tego autora.
dowolny |
Najpierw pisałaś o zasadzie koleżeństwa w szpitalu, a później, że przeciwko Page przemawiają uprzedzenia pielęgniarek i opinie kolegów - jestem ciekawa jak to ostatecznie zostało pociągnięte. Czy wygrywa solidarność czy wzajemne zazdrości.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jaki jest finał tej historii choć czuję w kościach, że bohaterka ostatecznie została uniewinniona...
Jak weszłam na stronę to najpierw zobaczyłam tytuł książki w tytule posta i pomyślałam, że przecież już to było... jesteś mistrzynią dublowania :)
To właśnie książka, o której wspominałam w korespondencji pod tamtym postem :)
UsuńDyrektorowi szpitala zależało na solidarności pracowników. Nie przewidział jednak, że przybycie kobiet - lekarek nie spotka się z aprobatą. Stąd informacja o uprzedzeniach pielęgniarek.
Nie zdradzę reszty fabuły - przeczytaj sama :)