piątek, 17 marca 2017

Przedwiosenne ujęcia i "Dyskoteka przy Magnoliowej"

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Niektórzy z nas są już bardzo za nią stęsknieni. Kilka tygodni temu wybrałam się na jej poszukiwanie w lesie i ogrodzie. Przedstawiam Wam różne ujęcia polskiego przedwiośnia.


Najbardziej zaskoczyła mnie obecność bobrów dosłownie 100 metrów od ludzkich zabudowań. Do tej pory ślady ich obecności obserwowaliśmy przynajmniej kilometr od ostatnich domów w mieście. W tym roku podeszły bliżej.






Na zdjęciu niżej widać tylko kilka pni po działalności bobrów. Jest ich w tym miejscu znacznie więcej, ale wstyd mi było pokazać efekty działalności ludzi (czyt. śmieci) 😔


Głębiej w lesie zima jeszcze nie odpuściła


Pamiętacie ze szkolnych podręczników sposoby rozpoznania kierunku północnego? Jednym z nich jest porastanie mchu na drzewach właśnie od północy. Niżej mech na drzewach od zachodu. Gdyby kierować się tym powtarzanym w kolejnych książkach błędem, zagubiony człowiek zagłębiłby się jeszcze bardziej w las, myśląc, że idzie na północ, czyli w stronę miasta 😕


Poza szarościami, zieleniami, bielą i brązami znalazłam róże odcienie koloru żółtego:



 O tej porze roku porosty mocno rzucają się w oczy



Po wyjeździe z miasta rzuciły mi się w oczy dziwnie wyglądające kopce kretów. Potem uświadomiłam sobie, że kopały ponad powierzchnię śniegu, w związku z tym kopce przybrały odmienne kształty


A w ogrodzie...
Wawrzynek wilczełyko kilka tygodni temu był jeszcze w pąkach


Podobnie rosnąca w pobliżu mahonia


Przebiśniegi pewnie już przekwitają. Kilka tygodni temu wyglądały tak, jak na zdjęciu niżej. Niestety śniegu w tym roku nie przebiły 😉 Roztopił się, zanim przebiśniegi wypuściły pąki.


 Rododendrony w pąkach


W lutym krokusy liście krokusów mieniły się odcieniami zieleni i żółci. Pąków jeszcze wtedy nie miały. Teraz pewnie kwitną, z czego cieszą się pszczoły.




Akcja "Dyskoteka przy Magnoliowej" Sharon Owens toczy się głównie w latach 80-tych poprzedniego wieku przy dźwiękach Ricka Asteya, grupy Europe i innych.

Johnny Hogan urodzony w Belfaście przy ul. Magnoliowej w 1939 roku w czasie wojny stracił swoich rodziców. Jego wychowaniem zajęli się dziadkowie James i Eileen. Chłopak emanował urokiem od najmłodszych lat. Z czasem stał się przystojnym i czarującym młodzieńcem otaczanym wianuszkiem kobiet w różnym wieku. Johnny dobrze tańczył i lubił muzykę, często chodził do kina (dzięki temu zyskał przydomek Gwiazdor) i planował emigrację do USA. Dziadkowie, chcąc go zatrzymać przy sobie, wykupili w pobliżu parcelę, na której wybudowany został budynek przeznaczony na dyskotekę otwartą zimą 1967 r. Zbiegiem okoliczności Johnny'emu udało mu się uniknąć płacenia haraczu Cukierkowemu Gangowi, którego szef trafił na wiele lat do więzienia. Ówczesne zamieszanie spowodowało, że dziewczyna Gwiazdora (Marion Evans), wróciła do swojego poprzedniego chłopaka Eddy'ego Greenwooda, za którego szybko wyszła za mąż.
Akcja powieści rozwija się po ok. 20-latach, gdy pierwsze dziecko Marion (Declan) ma 20 lat i wyglądem przypomina Johnny'ego, co martwi zarówno matkę, jak i Eddy'ego, który wie, że to syn Gwiazdora.
Declanowi wpada w oko 19-letnia Shirley, córka salowych miejscowego szpitala. Dziewczyna często odwiedza dyskotekę ze swoją starszą siostrą Kate. Jak na 30-letnią kobietę Kate jest niezwykle niedojrzała - szuka miłości z rozsądku (dla pieniędzy), szasta pieniędzmi, kupując markowe ciuchy, torebki i biżuterię z różnych katalogów. Robi sobie olbrzymie długi, a wkrótce traci słabo płatną pracę w "zasiłkowni" na skutek konfliktu ze swoją szefową.
Co się dzieje dalej, nie zdradzę.

W książce trudno wskazać jednoznacznie głównego bohatera. Najpierw wydaje się nim Johnny Gwiazdor, potem Shirley i Kate na zmianę z Marion i Eddym. Poza tym pojawiają się wątki, które nie mają jakiegoś większego sensu w trakcie lektury, ale na szczęście mają swoje zwieńczenie na końcu książki. Ta wielowątkowość sprawiła, że często się wyłączałam i musiałam wracać kilka kartek, by powiązać ze sobą treści. Przyznam, że nie wiem, czy to skutek biegu fabuły czy też mojego nowego czytnika, do którego muszę się przyzwyczaić. Niemniej książka nie zachwyciła mnie tak jak "Siódmy sekret szczęścia".
fiolet

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhelQYt8SYPVtxwBwPEvFYYpFpS6jhChyW69SL5V036xQc7shPuDtH_Uf8S7cc-yPxbfsd-j2neSBlCSqz5CvSLEAvx1Dr1uCOv7y8EVSXEvqiztXpBXKSOMcaaJ2M_bm2TfDNIckomuFI3/s1600/footprints-coloring-page.jpg
NA TROPIE (marzec/kwiecień)


8 komentarzy:

  1. Przeczytalam poczatek i juz zaczelam sie martwic losem bobrow przy dyskotece pod Magnolia. Na szczescie dalsze wglebienie sie w tekst zupelnie mnie uspokoilo :-)
    Idzie wiosna, to dobrze. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bobry mają się świetnie i hałas z dyskoteki przy Magnoliowej im nie grozi ;) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jak ja lubię takie zdjęcia! Twoje opisy i komentarze tylko je wzbogacają. Przyroda jest niezwykle cudowna i zaskakująca.

    Książkę wypatrzyłam gdzieś w katalogu kilka lat temu i bardzo chciałam przeczytać. Zapamiętałam tytuł, ale opisu treści nie. I teraz zastanawiam się co mnie wtedy w niej urzekło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Podczas wypadów za miasto robię dużo zdjęć i część wrzucam tutaj.

      Książka czekała kilka miesięcy na kolor fioletowy w Twojej akcji :) Lubię styl autorki i to, że każda jej książka jest zupełnie inna i przez zaskakująca.
      A może skusiły Cię paznokcie? ;) Pamiętam, że w ubiegłym roku w podsumowaniach wklejałaś zdjęcia swoich.

      Usuń
    2. Paznokcie robię sobie dopiero od 1,5 roku, a książkę mam o wiele dłużej.
      Ale... całkiem możliwe, że to okładka mnie skusiła. U mnie się to często zdarza. Wiem, że nie powinno tak być, ale nic na to nie poradzę, że najpierw przyciąga mnie do siebie okładka, dopiero potem czytam opis książki.

      Usuń
    3. Doskonale Cię rozumiem - większość książek kupiłam i przeczytałam skuszona okładką :) Opisy czytam już pobieżnie, bo nie zawsze autorzy opisów czytają opisywaną książkę :( Dotyczy to w szczególności lektur powyżej 400 stron.

      Usuń
  3. Jakoś mnie ta pozycja nie przekonuje... Raczej ją sobie podaruję.

    Piękne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.