Marzec jest dla mnie dość pracowity, więc nie mam zbyt wiele czasu na czytanie 😌 Ostatnio udało mi się przeczytać "Małe kobietki" Louisy May Alcott, wielokrotnie filmowaną, jedną z najbardziej popularnych powieści amerykańskich, która znalazła się na liście BBC 100 książek, które należy przeczytać.
W dzieciństwie czytałam poważne lektury, więc chyba teraz nadrabiam zaległości z tamtego czasu, bo "Małe kobietki" to zdecydowanie lektura dla dorastających dziewcząt. Jest oparta na wspomnieniach autorki i przedstawia historię zubożałej rodziny Marchów. Ojciec rodziny wyruszył na wojnę, pozostawiając w domu żonę z czterema córkami: Meg, Jo, Beth i Amy. Dziewczęta bardzo różnią się od siebie charakterami, usposobieniem i podejściem do życia. Łączy je dbałość o dobro rodziny, zrozumienie dla ich sytuacji materialnej i optymizm, którą zarażają siebie nawzajem i ludzi, których spotykają, m.in. siejącego postrach starszego pana z sąsiedztwa i ekscentryczną ciotkę.
Ich życie wypełniają różne domowe obowiązki i zabawy.
Mnie najbardziej podobała się Jo, najmniej kobieca i o żywym temperamencie, ale też chyba najbardziej zatroskana o resztę rodziny, najbardziej odpowiedzialna i najmniej zapatrzona w siebie.
Być może w młodszych latach opowiedziałabym się po stronie Meg, siedemnastolatki wchodzącej w dorosłe życie, nieco romantycznej i właśnie przeżywającej pierwsze zauroczenie mężczyznami.
Najmłodsza, kapryśna Amy podobała mi się najmniej. Może przez jej egocentryzm i niezrozumienie sytuacji, ale też oczekiwanie nagrody za wszystko, co zrobi.
Z perspektywy dorosłej osoby i w dodatku w XXI wieku trudno tę książkę ocenić. Dziwi mnie jednak obecność tej książki na liście BBC.
Ciekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń