Po książki Gabrieli Gargaś sięgam zawsze bardzo chętnie. Nie inaczej było w okresie świątecznym, gdy mój wybór padła na "Szczęście przy kominku". Dokończyłam ją w styczniu, ale wcześniej nie było czasu, by się podzielić wrażeniami.
W "Szczęściu przy kominku" poznajemy wielu bohaterów. Laura i Krzysztof dopiero co zostali rodzicami. Kobieta całe dnie (i noce) spędza z córeczką, czym jest przemęczona fizycznie i psychicznie. Nie czuje wsparcia ze strony męża, ma wrażenie, że teściowa ją bez przerwy ocenia i wtrąca się w jej małżeństwo. Krzysztof stara się, jak potrafi najlepiej. A jednak między małżonkami brak zrozumienia i porozumienia.
Iga samotnie wychowuje rezolutne dziecko, a wolne chwile spędza z dziadkiem chorym na Alzheimera.
Michał też wychowuje samotnie córkę. Pewnego dnia Dorota wyprowadza się od niego do babci Buni.
A Bunia jest ciepłą kobietą prowadzącą oryginalny antykwariat, w którym można wypić kawę i zjeść ciastko. Klienci lubią spędzać czas z tą wyjątkową i dyskretną starszą panią, która potrafi słuchać, każdemu doda otuchy i wesprze dobrą radą.
Gabriela Gargaś ponownie wydała ciepłą i klimatyczną książkę, przy której przyjemnie się odpoczywa i przynajmniej na chwilę zapomina się, że tego roku zima jest mało zimowa 😉
Mnie jednak zabrakło tego czegoś, co zawsze przyciągało do książki i chciało się ją czytać. Tym razem przeczytałam, bo zaczęłam i chciałam skończyć. Zabrakło mi emocji. Książka mi się dłużyła, a bohaterowie często mi się mylili i jakoś nie mogłam współodczuwać ich trosk czy zmartwień. W książce nie znalazłam też wielkich myśli, którymi dotychczas raczyła mnie Autorka 😔
5/2020 (344 str.)
Zauroczyła mnie twórczość Gargaś, ale jej świąteczne historie nie zbierają zbyt wielu pozytywnych opinii, dlatego raczej nie będę po nie sięgać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam do tej pory 6 Jej książek. "Magią grudniowej nocy" byłam zachwycona. "Szczęście przy kominku" niestety mnie rozczarowało, więc nie dziwię się Twojej decyzji.
Usuń