Nie wyobrażam sobie lata bez wypadu na grzyby. W tym roku nie mam na to zbyt wiele czasu, więc na razie byłam tylko raz. W wielu miejscach sucha ściółka nie pozwala na rozwijanie się grzybów, ale są miejsca, gdzie niektóre rosną sobie w najlepsze. Dla mnie las to nie tylko źródło grzybów, lecz przede wszystkim miejsce, w którym można pooddychać trochę innym powietrzem, odpocząć od codziennych obowiązków, odreagować i zregenerować się.
W lesie można jeszcze zobaczyć pojedyncze kwitnące okazy dziurawca.
Kilka razy spotkałam żuki leśne. Mają niesamowity, jakby metaliczny granatowy połysk. To dość pożyteczne żyjątko, które żywi się odchodami, ale też butwiejącymi szczątkami mchu, liści i igliwia, które przechowuje w drążonych przez siebie tunelach, przez co użyźnia, napowietrza i spulchnia glebę.
Chyba zbaczam z tematu. Miało być przecież o grzybach. Otóż są! Nazbieraliśmy trochę kurek, czyli pieprzników jadalnych. Można było koło nich kilka razy przejść i ich nie zobaczyć, bo pochowały się w mchu, pod liśćmi czy w igliwiu.
Już w drodze powrotnej natknęliśmy się jeszcze na pojedynczy okaz podgrzybka zajączka.
Było to tak niecodzienne zjawisko tego dnia, że najmłodszy grzybiarz dość nieporadnie wyjął go ze ściółki.
Grzybki połączyłam z kaszą jaglaną i doprawiłam rozmarynem, choć kusiło mnie dodanie macierzanki z lasu 😉
Na swoich miejscach zostawiłam goryczaki żółciowe, które ze względu na swój smak, nie nadają się do jedzenia.
Tegoroczną nowością na polskim rynku wydawniczym jest książka pt. "Apartament w Paryżu" Guillaume'a Musso. To moje pierwsze spotkanie z tym francuskim pisarzem.
W wyniku nieporozumienia do mieszkania w tej samej paryskiej kamienicy trafia dwoje różnych ludzi o odmiennych charakterach. Ona - Madeline chce odpocząć od nowojorskiego życia i pracy za biurkiem w tamtejszej policji, a przy okazji przygotować się do czekającego ją zabiegu. On - Gaspard, pisarz amerykański pragnie w spokoju i samotności popracować nad swoją kolejną książką. Oboje są samotnikami, ale różnią się temperamentami i spojrzeniem na życie. Porozumienie co do zajmowanego lokum nie wchodzi zatem w grę. Oboje jednak są zafascynowani wnętrzem mieszkania, które było pracownią amerykańskiego malarza, Seana Lorentza, zmarłego rok wcześniej. Wpadają na nikły ślad ostatnich obrazów artysty i postanawiają je odnaleźć.
Okazuje się, że jeden sekret Lorentza prowadzi ich do kolejnego...
Autor zgrabnie poprowadził akcję, przedstawiając ją jakby z dwóch różnych punktów widzenia: Madeline i Gasparda. Toczone przez nich śledztwa (specjalnie piszę w liczbie mnogiej, bo początkowo każde z nich działa na własną rękę) są poprzedzone rekonesansem w dziedzinie street artu i odnoszą się do wielkiej miłości, która - jak to w życiu bywa - gdzieś się zagubiła. Poza tym autor przenosi czytelnika w różne miejsca, co dodaje smaczku. Akcja toczy się wartko, w ciągu kilku dni, co niestety nie do końca się odczuwa, chyba że ktoś przeczytał książkę w jeden dzień.
Fabuła sama w sobie jest ciekawa i chwilami zaskakująca. Świetnie są opisane postaci pojawiające się w śledztwie. Nie do końca natomiast przekonujący są główni bohaterowie. Miałam wrażenie, że nie do końca wiedzą, czego chcą i co jest w ich życiu ważne, bo zbyt łatwo jak dla mnie dali się ponieść emocjom i zapomnieli, po co przyjechali do Paryża.
W przypadku wielu książek ciśnie się na usta komentarz, że opisane w nich książki na zawsze zmieniają losy bohaterów. W tej naprawdę tak jest. Przeczytajcie sami, bo warto 😊
68/2018 (400 str.)
u Darii |
lato/niebieski |
wielka litera |
"Apartament w Paryżu" Michelle Gable to książka, która mnie pochłonęła na kilka ostatnich dni.
Do Paryża przyjeżdża pracownica znanego domu aukcyjnego i ekspertka od mebli, April Vogt. Okazuje się, że w dziewiątej dzielnicy Paryża od 70 lat nikt nie zaglądał do apartamentu, który właśnie został przekazany w spadku. Dla April i domu aukcyjnego to niesamowity kąsek, bo na rynku pojawiają się zupełnie nowe przedmioty, w tym portret namalowany ręką słynnego malarza portrecisty, Giovanniego Boldiniego.
Już w pierwszej godzinie swojej pracy April odkrywa pamiętniki i dowiaduje się, że właścicielką apartamentu przed wiekiem była słynna paryska kurtyzana, Marta de Florian. April dzieli zatem czas spędzony w Paryżu na katalogowanie przedmiotów z apartamentu Marty i czytanie pamiętników udostępnianych jej przez przystojnego prawnika spadkobiercy.
Fabuła książki przenosi czytelnika do Paryża XIX, XX i XXI wieku, przeplatane są w niej wątki z teraźniejszości z tymi z tzw. belle époque. Zostajemy wprowadzeni do lokali, w których bywały takie nazwiska jak: premier Georges Clemenceau, hrabia Robert de Montesquiou oraz portrecista Giovanni Boldini. Poznajemy kawał, niekoniecznie chwalebnej, historii Francji.
Nie to jednak jest moim zdaniem najważniejsze w książce. Jest to dość zaskakująca powieść o dwóch kobietach, które żyły w różnych epokach i miały inny status społeczny, ale każda z nich musiała dać sobie radę w życiu niemalże sama. Jedną nakręcała nienawiść, drugą poczucie opuszczenia. Ciekawe jest zderzenie tak różnych postaci: sztywnej i wciąż udającej kogoś innego April oraz otwartej i pełnej werwy Marty. Choć ta druga prowadziła niemoralny tryb życia, to bardziej polubiłam ją niż April, która okazała się pełna hipokryzji.
To kolejna książka, w której pojawiają się pytania: Czy chcę wiedzieć, czy jestem obciążona chorobą dziedziczną? Czy mam prawo posiadać dzieci, podejrzewając przekazania im choroby dziedzicznej? Jak zachować się w obliczu zdrady?
Z przyjemnością śledziłam losy Marty, przez które wiodła mnie ciekawość co do osoby spadkobiercy i jej związku z paryską kurtyzaną. Książkę czyta się łatwo i z przyjemnością, choć ma sporo stron. Autorka w cudowny sposób oprowadza nas po Paryżu i oddaje jego atmosferę zależnie od czasu trwania akcji.
69/2018 (576 str.)
u Darii |
lato/niebieski |
wielka litera |
Właśnie czytam 'Apartament w Paryżu" :) Recenzje bardzo mnie zachęciły.
OdpowiedzUsuńKtórego autora?
Usuń