czwartek, 9 sierpnia 2018

Fougasse - chlebowy liść z Prowansji oraz "Polak sprzeda zmysły"

Fougasse to tradycyjny chleb wypiekany w Prowansji najczęściej z oliwkami, ziołami, orzechami lub serem. Na wzmiankę o nim natknęłam się, czytając "Rubinowe czółenka" Joanne Harris, a potem zaczęłam szukać więcej informacji o nim. Pod względem smakowym przypomina włoską focaccię. Zazwyczaj nadaje się mu charakterystyczny ażurowy kształt liścia, choć niektórzy doszukują się w nim kształtu liry. W książce Petera Mayle'a i Gerarda Auzeta pt. "Wyznania francuskiego piekarza" z kolei fougasse to spłaszczony chleb ponacinany w dekoracyjny wzór i złożony na pół, napełniony słodkim lub pikantnym nadzieniem. Na taki rodzaj fougasse też przyjdzie czas. Na razie ziołowy fougasse z oliwkami w kształcie liścia.




Składniki (na 2 chlebki):


500 g mąki pszennej typ 480
50 g razowej mąki pszennej
8 g soli
3 łyżeczki ziół prowansalskich
6 g cukru
20 g świeżych drożdży
ok. 300 ml letniej wody
4 łyżki oliwy
oliwki (najlepiej czarne, ale nie miałam ich w mieszkaniu, więc użyłam zielonych)


  1. Drożdże rozpuścić w 100 ml wody z dodatkiem cukru. Posypać po wierzchu łyżeczką mąki i odstawić do wyrośnięcia.
  2. W misce wymieszać mąkę, sól i zioła prowansalskie. 
  3. Do suchych składników dodać wyrośnięte drożdże, łyżkę oliwy i resztę wody. Wyrobić gładkie ciasto. Gdyby się okazało, że składniki wciąż nie chcą się połączyć, dolać więcej wody. Jej ilość jest zależna od wilgotności powietrzu w dniu wyrabiania ciasta i od wilgotności mąki.
  4. Ciasto polać łyżką oliwy i ponownie, ale tym razem delikatnie, wyrobić.
  5. Ciasto przykryć wilgotną ściereczką i odstawić do wyrośnięcia.
  6. Wyrośnięte ciasto podzielić na połówki. Z każdej pozbyć się gazu, uderzając kilka razy i wyrabiając ponownie, formując owal.
  7. Każdy kawałek ciasta rozwałkować na kształt liścia bez ogonka liściowego.
  8. Ciasto ponacinać na wylot, by przypominało unerwiony liść.
  9. Liście przenieść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, rozciągnąć, by powiększyć otwory i posmarować resztą oliwy.
  10. W jeden chlebek wcisnęłam połówki oliwek.
  11. Odstawić pod przykryciem do ponownego wyrośnięcia.
  12. W czasie wyrastania ciasta nagrzać piekarnik do 220 stopni C. z parą. Jeśli piekarnik nie ma opcji pieczenia z parą, ustawić na półce niżej niż półka, na której będziemy piec chlebki, metalową miskę z gorącą wodą.
  13. Chlebki piec ok. 15 minut, a potem pozbyć się pary/naczynia z wodą i piec jeszcze 7 minut. Upieczone chlebki powinny wydawać charakterystyczny, głuchy dźwięk po uderzeniu och od spodu.












"Polak sprzeda zmysły" Konrada Oprzędka to książka, która czekała u mnie na półce na przeczytanie ponad dwa lata. Została wydana w serii reporterskiej i zdaniem Mariusza Szczygła - nawiązuje do najlepszej tradycji polskiego reportażu.

Książka zszokowała mnie od pierwszego rozdziału, który ledwo doczytałam do końca. Współczuję kobietom, które są tak zdesperowane, że tak nisko upadają, by zajść w ciążę i mieć dziecko. Wciąż nie mogę uwierzyć, że są kobiety, które sprzedają używaną bieliznę lub własny mocz i mężczyźni, którzy to kupują! W głowie mi się nie mieści, że niektórzy mężczyźni są w stanie zapłacić niemałe pieniądze za telefoniczną "chwilę przyjemności", zdjęcia i bieliznę do tego wykorzystaną. Ohyda!
Kolejne części już tak nie szokowały i nie wzbudzały takiego obrzydzenia. Konrad Oprzędek pisze w nich o ludziach, którzy stali się niewolnikami swoich czasów i pokoleniu, które "nie ogarnia" perspektywy dłuższej niż miesiąc. Rezygnują z niemodnego etatu i stabilizacji finansowej, co oznacza, że decydują się na niepewność zarobkową, brak stałej pracy, gwarancji emerytury i ubezpieczenia. To oznacza, że nie zawsze są w stanie się utrzymać. Z drugiej strony są tacy ludzie, którzy nie potrafią uzyskać odpowiedniego balansu między zarabianiem na życie, a czasem poświęconym dziecku.
Autor zwrócił uwagę na to, co też spostrzegłam kilka lat temu - wielu ludzi mówi lub pisze, a niewielu jest takich, co słuchają i czytają.
"Szczęście można znaleźć tylko w internecie. Pod warunkiem, że nie jest się tam sobą" - pisze autor. A wszystko przez nudę, która wywołuje u niektórych pokusę stworzenia nowej tożsamości i wspięcie się na wyżyny wyobraźni. Mnie to szokuje, bo zawsze żyłam w przeświadczeniu, że inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi, a poza tym istnieją pewne zasady, których się przestrzega, by każdego dnia patrzeć na siebie w lustrze bez obrzydzenia i wyrzutów sumienia. Tymczasem po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że żyjemy w czasach, w których ludzie nie kradną dlatego, że tego po prostu się nie robi, ale dlatego, że inni mogą to zobaczyć.
Brak mi słów. Dokąd ten świat i Polacy zmierzają?!

Treść książki tak mnie zszokowała, zasmuciła i zażenowała, że nie jestem w stanie ocenić pracy reporterskiej autora.

62/2018 (152 str.)



u Darii
lato/niebieski
wielka litera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.