sobota, 21 lutego 2015

Z myślą o ogródku ozdobnym

Lubię, gdy oprócz roślin użytkowych (na jedzonko) otaczają mnie rośliny ozdobne. Część z nich wybieram z uwagi na okoliczne pasieki. Łączę przyjemne z pożytecznym, więc w moim ogródku ozdobnym można znaleźć dzwonki ogrodowe, mikołajki, liatrie, lawendy, śnieguliczki, a w zielniku: oregano, szałwie, cząber, bazylie, które są chętnie odwiedzane przez różne owady latające. Kiedyś kupowałam gotowe sadzonki kwiatów na bazarze. Z czasem jednak doszłam do wniosku, że chciałabym, by mój ogródek ozdobny różnił się od innych. I zaczęłam szukać w sieci nasion roślin nietypowych i na swój sposób oryginalnych. Dlatego poza nagietkami i astrami mam barwne dywaniki prymul, przecudne kropliki, wyniosłe naparstnice, dumną jeżówkę, mnóstwo kolorowych i cudnie pachnących liliowców i irysów, ogniste trytomy, kilka odmian klematisów, a nawet kokoryczkę. I wiele wiele innych :)






Na dworze od tygodnia w ciągu dnia piękna pogoda, ale noce nadal bardzo zimne. Ziemia na głębokości 2 cm zamarznięta w zacienionych miejscach. Na stawie tafla popękanego lodu, który co jakiś czas zdejmuje się w kilku miejscach dla napowietrzenia wody.

 
Nocne mrozy nie przeszkadzają wawrzynkom, które rozpoczynają okres kwitnienia.
Spore pąki mają też derenie jadalne, ale nie wyglądają, jakby miały wkrótce zakwitnąć.



Do kwitnienia przygotowują się natomiast przebiśniegi. W tym roku bez śniegu :( ale dzięki temu łatwiej dostrzec ich pękające pąki :)


Krokusy na wierzchu, ale jeszcze bez pąków. Z ziemi powoli wyłaniają się tulipany. Obym pamiętała latem je wykopać i posadzić na nowo!



Co kilka lat odnawiam swoje lawendy. Co prawda opakowania informują, że lawenda (nie dotyczy to odmiany francuskiej) jest w naszym klimacie wieloletnia, ale - jak powiedział ogrodnik Koleżance - nie długowieczna. Chcę uniknąć sytuacji, gdy mi ona padnie i zniknie z ogrodu ozdobnego. Nie wyobrażam sobie lata bez zapachu kwitnącej lawendy i zimy bez słoiczka miodu z jej kwiatami. Dlatego wczoraj rozpoczęłam stratyfikację nasion lawendy, a przy okazji również nasion akebii pięciolistkowej, z której mam nadzieję doczekać się - podobno jadalnych po usunięciu pestek - owoców.

stratyfikacja nasion lawendy i akebii

Stratyfikację od lat przeprowadzam w szklaneczkach, do których wkładam trochę wilgotnego podłoża do wysiewu, a potem wsypuję nasiona. Szklanki przykrywam folią spożywczą i wstawiam na 3-4 tygodnie do lodówki. Potem nasiona wysiewam wraz z ziemią do przygotowanych pojemników.

Póki co widzę pojedyncze siewki trytomy, którą wsiałam w styczniu. Uwielbiam jej ogniste kwiaty. Dziś natomiast wysiałam driakiew, której główki, szczególnie bardzo ciemno fioletowe, zachwyciły mnie w ubiegłym roku. Z obawy, że ubiegłoroczne sadzonki róży chińskiej nie wytrzymały okresu suszy jesienią, ponownie wysiałam 15 nasion. Skusiłam się na ich zapach.

Do pojemnika po owocach kiwi wsiałam nową dla mnie odmianę niskiej aksamitki. Na opakowaniu ma pomarańczowe płatki na obwodzie i żółtą główkę w środku. Może pomoże mi w nierównej walce z kretami... A muszę tego roku pomyśleć o sposobie na nie i nornice. W wielu miejscach widzę kopce kretów. Ale nie jestem pewna, czy tylko one żłobią w ziemi korytarze. W ubiegłych latach miałam spory kłopot z nornicami i obawiam się, że kłopot powrócił :(




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.