To ciacha, które można zjeść w Lizbonie. Nie są najpiękniejsze, wiem ;) Mają jednak swoich wielbicieli, co widać w miejscach, gdzie się je kupuje :) Nie wiem, czy istnieje jeden przepis na nie. Podejrzewam, że - tak jak we Włoszech z typowymi dla nich przepisami - w Portugalii każda gospodyni robi je według własnego przepisu, który uznaje za jedyny właściwy ;) Podobnie pewnie z punktami, w których kupić można te rarytasy. Przypomina mi to dysputę sprzed kilkunastu laty - która z cukierni w Wadowicach robi prawdziwe kremówki papieskie? Ja w każdym razie nie próbowałam po swojemu, bo z ciastek z kremami dobra nie jestem. Przepis - odrobinę zmieniony - pochodzi z tej strony (na YT Portugalka prezentuje, jak je robi). Nie robiłam własnego ciasta francuskiego, bo bywa kapryśne. Skorzystałam ze sprawdzonego gotowca.
Składniki (zmniejszone do połowy; na 12 ciastek):
375 g ciasta francuskiego
250 ml mleka
sok z połowy cytryny (w przepisie jest skórka)
pół laski cynamonu
30 g mąki pszennej
250 g cukru (sugeruję mniej)
125 ml wody
4 żółtka
- Ciasto francuskie rozwinąć i pozbyć się papieru ze środka.
- Ciasto ponownie zwinąć.
- Podzielić na 12 krążków o szerokości 1-1,5 cm.
- Każdy krążek rozpłaszczyć i wyłożyć nim foremki na muffiny. Ciasto powinno być rozłożone na ściankach foremki jak najwyżej się da.
- Mąkę rozrobić w 150 ml mleka.
- Resztę mleka zagotować z laską cynamonu i sokiem z cytryny/skórką z cytryny. Ja wolałam dodać sok dla zrównoważenia słodyczy masy budyniowej.
- Gdy mleko zacznie wrzeć, ciągle mieszając, dodać mąkę z mlekiem.
- Wyłączyć palnik. Masę budyniową ciągle mieszać, aż zgęstnieje.
- Do drugiego rondla wsypać cukier i wlać wodę. Zamieszać i zagotować.
- Gotować syrop jeszcze 3 minuty od momentu zawrzenia.
- Gorący (!) syrop wlewać porcjami do masy budyniowej. Stale mieszać.
- Wyrobioną masę przelać przez gęste sito, aby pozbyć się grudek.
- Do masy dodać żółtka. Wymieszać.
- Masę budyniową wlewać do każdej foremki, zostawiając przynajmniej 0,5 cm wystającego ciasta. Ja zostawiłam mniej i masa przelała się do foremki, więc ciasto znalazło się wewnątrz ciach ;)
- Piec ok. 15-20 min w temp. 250 stopni. Przy wyjmowaniu bardzo uważać, by się nie poparzyć - budyń gwałtownie "bąbelkuje" wrząc.
- Zjadać po przestudzeniu. Są najsmaczniejsze, gdy całkowicie wystygną.
A jeśli została Wam masa budyniowa, przelejcie ją do foremek - będziecie mieli budyń własnej roboty :)
Trochę ciach zapakowałam dla koleżanek i kolegów w pracy na następny dzień :)
Oprócz pasteis znalazły się jeszcze kakaowe ciastka z orzechami arachidowymi na wzór tych z Batalhii i polskie orkiszowe rogaliki z marmoladą z pigwowców.
Lizbońska winda Elevador da Gloria |
Fasady kamienic Lizbony mnie urzekły |
Panorama Lizbony z punktu widokowego Miradouro de São Pedro de Alcântara |
Lizbona - zamek św. Jerzego |
Jeśli chcesz zobaczyć więcej zdjęć Lizbony, zajrzyj tutaj. Zapraszam :)
Ciekawy przepis...
OdpowiedzUsuńI można by było dzieci zajać...
:)
Dziękuję za udział w akcji 'Dla dzieci' na Mikserze.
Kasia
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl
Wychodzą z tego naprawdę smaczne ciacha. Dzieci pomogą przy rozprowadzaniu ciasta, bo potem wszystko robi się na gorąco.
Usuń