niedziela, 19 lutego 2023

"Upalne lato Kaliny" Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak

Dwa lata temu przeczytałam pierwszy tom serii Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak "Upalne lato Marianny". Książka przypadła mi do gustu, choć sympatią do tytułowej bohaterki nie zapałałam 😉 Nie wiem, czy to tęsknota za latem, czy może chęć przeczytania zalegających książek, ale tej zimy postanowiłam sięgnąć po kontynuację serii.




Po wojennej zawierusze dekret o uwłaszczeniu spowodował, że ojciec Marianny, pan Aleksander, stracił swoją ziemię i dworek. Razem z Gabrielą i ciężarną Marie przeniósł się do domku swojego zięcia.
Marie okazała się surową i wymagającą matką wychowującą córkę Kalinę w poczuciu rygorystycznym przestrzeganiu zasad, trzymania swoich emocji na wodzy i zachowywania swoich myśli dla samej siebie.
Gdy Marie odnowiła kontakty z Zygmuntem, Kalina zeszła na dalszy plan, by nie napisać, że przestała dla niej istnieć 😔
Dorosła Kalina, nienauczona czułości i miłości, nie potrafi takich uczuć okazać swojej córce Gabi, ale też mężowi, starszemu o dwie dekady Jerzemu.
Wyjazd Kaliny z Jerzym i dwojgiem przyjaciół do Zakopanego oraz spotkanie po drodze przystojnego Maćka, a potem lektura listu od Gabrieli, budzi w kobiecie emocje, których dawno nie odczuwała. Czy to wystarczy, by wreszcie zaopiekować się córką i zacząć myśleć o małżeństwie nie tylko jak o wygodnym związku dwojga partnerów?

W drugim tomie Marianna pozostała egocentryczką. Kobieta była skupiona wyłącznie na sobie i swoich emocjach. Z przykrością czytałam, że nawet udział w powstaniu był podyktowany pobudkami niskiego rzędu, a nie chęcią walki z okupantem czy niesienia pomocy. Kobieta do końca pozostała nieodpowiedzialną damulką, której wszyscy nadskakiwali i która emocjonalną przemocą wymuszała spełnianie jej zachcianek.
Na szczęście główną bohaterką jest tytułowa Kalina, kobieta mocno pokiereszowana emocjonalnie, porzucona przez matkę i zaniedbywana przez ojca. Jej postawa dowodzi słuszności powiedzenia, że niekochane dzieci nie potrafią kochać. Wychowywana była przez dojrzałą gosposię Gabrielę, a potem oddana do szkoły u nazaretanek. Dziewczyna nie miała żadnych wzorców bycia dobrym rodzicem, nie doświadczyła rodzinnej atmosfery miłości i wspólnego spędzania czasu. Nikt jej nie nauczył odpowiedzialności, troski o innych. Ważna była nauka i nienarzucanie się. Być może dlatego po urodzeniu córki zostawiła ją pod opieką starej Gabrieli i ważniejsze okazały się studia. Nawet jej mąż nie pokazał, że mogłoby być inaczej - pozostawienie niemowlęcia na wsi okazało się dla niego zbawienne, bo mógł skupić się na swojej pracy naukowej.
O tym, że życie może wyglądać inaczej, Kalina dowiaduje się podczas wakacji spędzanych w Zakopanem. Tu poznaje sympatyczną panią Marylkę, właścicielkę pensjonatu. Kobieta opowiada jej o swoich małżeństwach i miłości, której doświadczyła. Kalina widzi przed sobą kobietę szczęśliwą i spełnioną, która wciąż podkreśla, że z życia trzeba brać garściami i korzystać z każdego jego dobrodziejstwa, jakby za chwilę miało się ono skończyć. Myślę, że to głównie pani Marylka wpływa na decyzję Kaliny. Fakt, Maciej też ma niewątpliwy wpływ, bo rozpala w kobiecie emocje, których nigdy nie doświadczyła, których początkowo się boi i których unika.

Oj, przyznam, że "Upalne lato Kaliny" mocno mną wstrząsnęło. Myślałam, że będzie to kolejna relaksująca lektura na czas urlopu, a tymczasem okazała się poważną powieścią obyczajową o macierzyństwie oraz o skutkach egocentryzmu matki i braku miłości w rodzinie. Ta książka, od której trudno było się oderwać. I jeszcze to zakończenie... Nie ukrywam, że od razu sięgnęłam po tom trzeci 😊

7/2023 (288 str.)

U


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.