poniedziałek, 29 czerwca 2020

"Ten obcy" Ireny Jurgielewiczowej

Czytanie książki Ireny Jurgielewiczowej pt. "Ten obcy" było dla mnie prawdziwym wyzwaniem. To pierwsza nieprzeczytana przeze mnie lektura szkolna. Okazuje się, że prawdziwe jest powiedzenie "co się odwlecze, to nie uciecze", bo wybrałam ją w ramach czerwcowego wyzwania portalu LubimyCzytać.pl.




Pestka, Ula, Julek i Marian spędzają wakacje w tej samej wsi. Ich oczkiem w głowie jest wyspa położona w okolicy. Tam się spotykają i wspólnie spędzają czas. Pewnego dnia pojawia się na niej "obcy", któremu trzeba pomóc. Szkopuł w tym, że chłopak ukrywa przed nimi prawdę i powód, dla którego włóczy się po Polsce. Dzieciom jednak imponuje nieco starszy chłopiec z dużym poczuciem wolności i jednocześnie dobrym sercem. Długo ukrywają Zenka przed dorosłymi i dopiero zagrożenie wpływa na zmianę ich decyzji.

Tej książki nie przeczytałam w dzieciństwie, bo zwyczajnie jej nie miałam i trudno ją było zdobyć w bibliotece. Okazuje się jednak, że los słusznie zdecydował wtedy za mnie. Obawiam się, że przeczytanie tej książki wtedy mogłoby mnie skutecznie zniechęcić do czytania innych lektur.
Dziwi mnie, że książka jest nadal w kanonie lektur szkolnych. Dla współczesnych dzieciaków też będzie nudna i nieco niezrozumiała. Jakby nie było wiąże się z życiem w zamierzchłej i niezrozumiałej dla nich przeszłości bez telefonów, tabletów, laptopów, gier itp. Któremu z nich przyszłoby teraz dorabiać sobie zbieraniem owoców? Dla mojego pokolenia to była norma. A współczesne uznałoby być może, że jest to wykorzystywanie nieletnich. Poza tym pojawiają się w niej słowa, których dzieci obecnie nie znają: milicja (podejrzewam, że uznają to słowo za błąd w druku 😉), dekawka itp.

Być może pisarka chciała przedstawić dziecięcą solidarność i troskę o potrzebujących, moralne dylematy dzieci, którym wpojono zasady właściwego zachowania, wpływ kogoś nowego na grupę, fascynację kimś innym, kto nie mieści się w szablonie rówieśników znanych dzieciakom. Być może... Bo odbieram to z punktu widzenia osoby dorosłej, której przedstawione życie nie jest obce. Czy współczesne dzieci też spojrzą na losy bohaterów w ten sposób? Śmiem wątpić. Ale nie będzie to jedynie skutek innych czasów, ale też archaiczności języka i przestymulowania współczesnych młodych ludzi, co do których zabiegamy i robimy wszystko, by się "nie nudziły", w zamian uzyskujemy pokolenie, które rzadko wychodzi z własną inicjatywą i które żyje w przeświadczeniu, że wiele mu się należy.

W książce niestety niewiele się dzieje i znacznie się w związku z tym dłuży. Mnie zainteresowała dopiero wtedy, gdy dzieci powiedziały o Zenku dorosłym. Ale to już była końcówka książki :(


26/20202 (256 str.)

przeczytam książkę z dzieciństwa




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.