niedziela, 24 października 2021

"Spóźnione powroty" Grażyny Jeromin-Gałuszki

Czy Wam też czas tak szybko leci? Nawet się nie spostrzegłam, a tu już końcówka października 😔 Po ostatnich wichurach drzewa prawie ogołocone z liści 🍂🍂🍂 Leży ich mnóstwo na chodnikach, więc podczas spacerów z przyjemnością słucham szelestu podrywanych w górę liści🍁🍁🍁 Ale przez ten umykający czas niestety mało czytam 😔 Chwil, które mogę przeznaczyć na lekturę jest naprawdę niewiele. Być może dlatego każdą książką staram się delektować. Nie inaczej było z trzecim tomem serii "Dwieście wiosen" Grażyny Jeromin-Gałuszki pt. "Spóźnione powroty".





Jeromin-Gałuszka znów podzieliła fabułę na dwa przeplatające się etapy: tuż przed wybuchem II wojny światowej oraz czas zaraz po niej. Większość mężczyzn z folwarku udaje się na front (nawet ten, po którym w ogóle nie można było się tego spodziewać 😉), niektórzy zostają zesłani na przymusowe roboty, inni zabrani do obozów. Kobiety zostają na miejscu i starają się jakoś przeżyć i zapewnić jako taki byt najbliższym, a także pomóc najbardziej potrzebującym, np. ukrywając pod swoim dachem żydowskie dzieci. Niektóre z nich trzymają się kurczowo dotychczasowych zwyczajów, by zadbać o namiastkę normalności.
W okresie powojennym z kolei mieszkańcy folwarku i młyna zmagają się z nowymi rządami i prawami. Nowe, zupełnie nowe władze niszczą prywatną własność, więc trzeba pozbyć się części ziemi, by zachować coś dla rodziny. Dotychczasowy styl życia wydaje się sprzymierzeńcem rodziny Odolańskich i Bogdanowiczów. Konarscy natomiast muszą pożegnać się z majątkiem. To nie jest czas dla panów.
To nie jest też czas dla kobiet, które z jednej strony pod nieobecność mężczyzn starają się utrzymać rodzinę, a z drugiej strony - zachować godność i ochronić przed napastliwymi Rosjanami.

"Spóźnione powroty" są przesycone tęsknotą za najbliższymi i lepszymi czasami, miłością, smutkiem, ale i nadzieją, że będzie lepiej i że ukochane osoby wrócą do domu. Młode pokolenie z kolei cieszy się każdą chwilą, w której może zażartować, pośmiać lub zwyczajnie cieszyć życiem. Bo mimo że wokół wojenna zawierucha, z frontu dochodzą smutne wiadomości, w okolicy ludzie zdradzają się nawzajem, to życie trwa nadal...

Niezmiennie jestem pod wrażeniem kunsztu pisarskiego Grażyny Jeromin-Gałuszki. Pisarka nie dość, że używa pięknego języka polskiego, to jeszcze buduje specyficzną atmosferę i czytelnik ma wrażenie, ze przeniósł się do czasów bohaterów, o których czyta.
Polecam!

27/2021 (432 str.)

DDDD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.