Dziś post z przepisem, który czekał chyba od października na publikację i ciągle nie było mi z nim po drodze. Teraz pewnie takie danie byłoby dla mnie wskazane, ale za dużo przy nim przemieszczania się, więc pozostaje wspomnienie i zdjęcia.
Gdybym miała podać przykład obiadu typowego dla mężczyzny, powiedziałabym, że jest to GOLONKA. A napój? Wystarczy zobaczyć, co mężczyźni wyjmują z koszyków na taśmę przy kasie w sklepie, posiedzieć trochę w stołówkach w schroniskach lub zajazdach albo przejść koło sklepów w małych polskich miastach, żeby odpowiedzieć: PIWO. Tę golonkę przyrządzałam dla specjalnego gościa. Dodałam do niej miód, bo to typowy składnik mojej kuchni :) Nie może być inaczej, skoro jestem córką pszczelarza ;)
Składniki:
golonka wieprzowa
0,5 litra piwa (wzięłam ciemne, bo moim zdaniem ma bogatszy smak)
2 łyżki miodu
3 liście laurowe
4 ziarna ziela angielskiego
3 duże marchewki
ćwiartka selera korzeniowego
cebula
pieprz
sól
pół łyżeczki słodkiej papryki w proszku
1/3-1/2 łyżeczki ostrej papryki w proszku
1/3 łyżeczki suszonego czosnku
- Warzywa obrać i podzielić na mniejsze kawałki. Cebulę przekroić na połówki.
- Golonkę ponacinać bardzo ostrym nożem, a następnie posypać i natrzeć przyprawami.
- Włożyć golonkę do garnka i obłożyć warzywami.
- Do garnka wlać piwo. Golonka powinna być zanurzona przynajmniej do 3/4.
- Dodać łyżkę miodu.
- Całość gotować na małym ogniu ok. godziny do półtorej od zawrzenia piwa. Mięso można wyjąć z garnka, gdy skóra będzie odchodzić od mięsa, a samo mięso od kości.
- Golonkę przełożyć do naczynia żaroodpornego razem z liśćmi laurowymi i zielem angielskim. Przelać też ciesz z garnka.
- Wierzchnią część skóry i mięsa posmarować lub polać połową łyżki miodu.
- Wstawić do piekarnika i piec pod przykryciem w temp. 200 stopni C przez ok. 40 minut.
- Obrócić mięso i posmarować połową łyżki miodu.
- Piec pod przykryciem dalsze 20-30 minut (długość pieczenia zależy od piekarnika oraz wielkości i "młodości" golonki). Po upieczeniu golonka powinna odchodzić od kości, a skóra powinna mieć ładny brązowo-czerwony kolor.
Podawać z surówką lu sałatką o zdecydowanym smaku.
-----
Podobne:
Leszcz w pomarańczach |
Królik pieczony w winie |
Czosnkowo-miodowe pałki kurczaka |
Za oknem tak zimowo, że wzięło mnie na książkę Magdaleny Kordel pt. "Sezon na cuda". To ciąg dalszy historii bohaterów "Uroczyska". Tym razem akcja rozgrywa się w grudniu i ma swoją kulminację w wigilijny wieczór. A wszędzie wokół mnóstwo śniegu, co jest nie lada wyzwaniem dla mieszkańców gór. Nie mogłam się oderwać :) bo jest - przynajmniej dla mnie - lepsza niż część pierwsza. Uśmiałam się chwilami tak, że brzuch i policzki bolały. Innym razem współczułam głównej bohaterce (Mai) np. niełatwej relacji ze swoją zwierzchniczką, dyrektorką szkoły, w której Maja pracuje jako wychowawca niesfornej klasy licealnej i jako nauczycielka języka polskiego.
Ciekawi Was, jak dalej potoczy się historia właścicielki Uroczyska? Czy pensjonat będzie przyjmował gości? Czy były mąż da wreszcie spokój Mai? Jak ułoży się jej relacja z weterynarzem Czarusiem? Czy będzie z tego miłość? A może pojawi się ktoś inny? A co z Jagodą? Manią? Jąkającym się panem Miodkiem? Szczegółów książki nie zdradzę ;) Zachęcam natomiast do lektury podczas śnieżnego zimowego wieczoru :) Kto wie - może cuda się zdarzają? :)
Smacznie :)
OdpowiedzUsuń"Sezon na cuda" muszę sobie dokupić, czekam na wznowienie.
OdpowiedzUsuń"Uroczysko" mam. ale poczekam na... wiosnę, ta nowa okładka będzie pasowała do wiosennej odsłony wyzwania "Cztery pory roku". A przy okazji witam Cię jako nową uczestniczkę i życzę powodzenia :)
Golonka ... jeszcze nigdy nie jadłam i chyba nie zamierzam. Mąż byłby pewnie wniebowzięty, ale przygotowanie jak dla mnie za długo trwa.
P. Kordel skutecznie poprawia nastrój (niegdyś miałam taki stosunek do książek p. K. Michalak).
UsuńMiło mi dołączyć do wyzwania.
Co do golonki miałam dawniej podobny stosunek - że to nie dla mnie. Przekonałam się po pierwszym jej zrobieniu, choć jadam raz-dwa w roku.
Panią Kordel zachwyciłam się jakiś czas temu, na wiosnę zostawiam sobie"Tajemnicę bzów" z serii Malownicze
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam już wszystko, co zostało wydane. Ciekawe, co będzie następne i czy też w Malowniczem.
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam golonki...
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś będzie ten pierwszy raz ;) Jak już zrobisz, pewnie będziesz powtarzać :)
Usuń