Odkąd zrezygnowałam z jedzenia jakiegokolwiek mięsa, rodzina i znajomi pytają, czy nie nachodzi mnie czasem ochota na nie. Do tej pory odpowiadałam, że nie, bo nie czułam takiej potrzeby i - jak widać po wpisach - nie ma tu zamienników potraw mięsnych (z jednym wyjątkiem, jakim był przepis na paprykarz). Półmisek wędlin czy pasztety, jakimi czasem częstują koleżanki i koledzy w pracy, w ogóle mnie nie kuszą. Jednak od tygodnia chodzi za mną smak z dzieciństwa, obecny zawsze w Adwencie czy Wielkim Poście z dodatkiem dziadkowego oleju rzepakowego. Chodzi o śledzie z cebulką, które mama zawsze przygotowywała w hurtowych ilościach, a ja robiłam, gdy wyprowadziłam się na swoje, ale od kilku lat nie ma ich w postnym menu. A nabrałam ochoty i udało mi się uzyskać bardzo podobny smak.
Składniki:
200 g naturalnego tofu
cebula
płat nori (glon używany np. do sushi)
pół szklanki oleju lnianego lub rzepakowego
sól
- Tofu pokroić na plastry grubości ok. 0,5 cm.
- Pokrojone tofu ułożyć na płacie nori i posolić.
- Cebulę obrać i pokroić w kostkę. Posolić.
- Płat nori pokroić, tnąc między plastrami tofu.
- Na dno słoika wsypać trochę cebuli. Następnie ułożyć część tofu z nori, zasypać cebulką, znów tofu z nori, cebulka itd.
- Całość zalać olejem.
- Wstawić do lodówki na kilka godzin, od czasu do czasu mieszając zawartość, obracając słoikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.