To efekt totalnego eksperymentu. Została mi resztka nasion amarantusa i postanowiłam zrobić coś, czego jeszcze w moich kulinariach nie było. Miała być sałatka z warzywami, ale ostatecznie uznałam, że galaretowata konsystencja amarantusa nie bardzo pasuje do planów. I stąd kolejne oszukane sushi :)
Składniki:
100 ml ziaren amarantusa
4 płaty nori
4 rzodkiewki
pół papryki
natka pietruszki lub liście bazylii
2 płaty śledziowe
Amarantus ugotować w szklance wody (od momentu zawrzenia wody zajmie to jeszcze ok. kwadransa). Pod koniec gotowania trzeba bardzo uważać i mieszać, bo amarantus robi się ciężki, opada na dno i może się przypalić.
Amarantus odstawić do schłodzenia.
Płaty śledziowe i paprykę pokroić wzdłuż na paski, rzodkiewki na pół-talarki.
Nori położyć na macie do sushi, zostawiając wolny górny margines. Rozłożyć na nim amarantus, ułożyć na nim śledzia, rzodkiewki i paprykę oraz liście rzodkiewki lub bazylii.
Zwilżyć wodą górną część nori i zwijać roladkę za pomocą maty.
Podawać np. z sosem sojowym.
Uwaga!
Amarantus jest bardziej mokry niż ugotowany ryż do sushi, w związku z czym nori szybko wilgotnieje i ma tendencję do falowania.
Roladki są bardziej wilgotne niż sushi, więc trzeba je zjadać od razu po zrobieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.